"Dziedzictwo królów"&"Skrzydła gniewu"
"Skrzydła gniewu i "Dziedzictwo królów" to ostatnie dwie części trylogii "Magister" autorstwa Celli Friedman.
Po części pierwszej,"Uczcie dusz",która była jak dla mnie średnia,myślałam,że ciężko mi będzie przebrnąć przez kolejne dwie,ale nic bardziej mylnego.Na szczęście były ciekawsze,a trzecią część czytałam z zapartym tchem.Gdyby nie to,że czytam jeszcze sagę norweską,lekturę i usiłuję przeczytać "Chłopów",przeczytałabym resztę trylogii w tempie ekspresowym,no ale inne książki też trzeba czytać:)
Przede wszystkim znów fajnie połączona tematyka polityki z magią,zazwyczaj niuanse polityczne sprawiają,że zaczynam szeroko ziewać,a tutaj wszystko było przedstawione ciekawie.Na plus należy też zaliczyć długość rozdziałów,wygodnie się czytało,szczególnie,że mogłam używać systemu: rozdział trylogii-pół rozdziału "Chłopów".
W tych dwóch częściach poznajemy także dokładniej Duszożerców,historię Magistrów,oraz poszczególne postaci-Colivara,Sidereę,Salvatora,Kamalę czy Gwynofar.W dalszym ciągu moją ulubioną bohaterką jest Gwynofar,ale i Salvator zaskarbił sobie moją sympatię.
W "Skrzydłach gniewu" dowiadujemy się jakie zagrożenie tak naprawdę stwarzają Duszożercy,poszczególne wątki rozwijają się coraz bardziej,choć najbardziej istotny wydaje się być wątek Kamali.Ale i inne postaci nie są wcale poszkodowane.Salvator został koronowany na Wielkiego Króla,Rhys wyrusza z misją do Gniewu,Gwynofar zapobiega atakowi Duszożerców,a Colivar i Kamala zaczynają współpracę.Na nudę na pewno nie można narzekać.
Zaś w trzeciej,ostatniej części następuje ostateczne rozprawienie się z Duszożercami oraz z Sidereą,a na końcu następuje oficjalne włączenie Kamali w grono Magistrów.
Okładki znów bardzo ładne,może nie jakieś mega efektewne,ale przyjemne w odbiorze,kolorystyka bardzo dobrze dobrana.
Po części pierwszej,"Uczcie dusz",która była jak dla mnie średnia,myślałam,że ciężko mi będzie przebrnąć przez kolejne dwie,ale nic bardziej mylnego.Na szczęście były ciekawsze,a trzecią część czytałam z zapartym tchem.Gdyby nie to,że czytam jeszcze sagę norweską,lekturę i usiłuję przeczytać "Chłopów",przeczytałabym resztę trylogii w tempie ekspresowym,no ale inne książki też trzeba czytać:)
Przede wszystkim znów fajnie połączona tematyka polityki z magią,zazwyczaj niuanse polityczne sprawiają,że zaczynam szeroko ziewać,a tutaj wszystko było przedstawione ciekawie.Na plus należy też zaliczyć długość rozdziałów,wygodnie się czytało,szczególnie,że mogłam używać systemu: rozdział trylogii-pół rozdziału "Chłopów".
W tych dwóch częściach poznajemy także dokładniej Duszożerców,historię Magistrów,oraz poszczególne postaci-Colivara,Sidereę,Salvatora,Kamalę czy Gwynofar.W dalszym ciągu moją ulubioną bohaterką jest Gwynofar,ale i Salvator zaskarbił sobie moją sympatię.
W "Skrzydłach gniewu" dowiadujemy się jakie zagrożenie tak naprawdę stwarzają Duszożercy,poszczególne wątki rozwijają się coraz bardziej,choć najbardziej istotny wydaje się być wątek Kamali.Ale i inne postaci nie są wcale poszkodowane.Salvator został koronowany na Wielkiego Króla,Rhys wyrusza z misją do Gniewu,Gwynofar zapobiega atakowi Duszożerców,a Colivar i Kamala zaczynają współpracę.Na nudę na pewno nie można narzekać.
Zaś w trzeciej,ostatniej części następuje ostateczne rozprawienie się z Duszożercami oraz z Sidereą,a na końcu następuje oficjalne włączenie Kamali w grono Magistrów.
Okładki znów bardzo ładne,może nie jakieś mega efektewne,ale przyjemne w odbiorze,kolorystyka bardzo dobrze dobrana.
Komentarze
Prześlij komentarz