"Mechaniczny Książę"

"- Mówią, że czas leczy rany, ale to nie oznacza, że znika przyczyna smutku. A u mnie rana jest codziennie świeższa."

"Mechaniczny Książę" to drugi tom trylogii "Diabelskie Maszyny",która rozgrywa się w wiktoriańskim Londynie.
Tessa,główna bohaterka,na dobre zadomowiła się w Instytucie,i wydawać by się mogło,że wszystko zmierza w jak najlepszym kierunku. Jednak,jak to w życiu bywa,okazuje się,że głównodowodząca Instytutu,Charlotte Branwell może stracić swoje stanowisko,któremu poświęciła wiele energii i uwagi. A skutkiem tego wydarzenia Tessa nie miałaby gdzie się schronić,co jest jednoznaczne z pojmaniem jej przez Mistrza. 


Oprócz tego problemu,akcja książki krąży wokół problemów sercowych Tessy,i głównego pytania,które ciągnie się przez całą powieść: JEM CZY WILL? Którego wybrać,gdy nie wiesz kogo kochasz? Szczerze mówiąc ten wątek wydaje się mocno przesadzony i przesłodzony. Chyba miało być dramatycznie,ale nie do końca to wyszło. Za bardzo przypomina mi to sagę "Zmierzch".
Swoją drogą-ja wolę Willa,jest postacią bardziej charakterystyczną,ma bogatszą osobowość.
Kolejnym ważnym wątkiem jest tajemniczne,i zaskakujące pochodzenie Tessy. W celu rozwikłania tej zagadki cała nasza cudowna trójka udaje się do mglistego Yorkshire,gdzie okazuje się,że Will również ma swoją mroczną tajemnicę... 
Jakby nie było wystarczająco problemów-ktoś z mieszkańców Instytutu zdradził,Mistrz wie o każdym poczynaniu Tessy i na każdym kroku sprawia jej mnóstwo problemów.
"Przez książki czułem, że nie jestem zupełnie samotny. Mogły być ze mną szczere, ja z nimi też."

Okładka wydania polskiego lepsza niż w poprzedniej części,"Mechanicznym Aniele",ale wciąż haniebnie odbiega od przepięknych wydań zagranicznych,które są zachwycające. Klimatyczne,doskonale wpasowują się w styl i tematykę trylogii.
No,ale koniec końców czytało się miło i przyjemnie,szału nie było,ale jak ktoś planuje wieczorny relaks z lekką książką w łóżku-jak najbardziej polecam. 
Teraz jestem w trakcie trzeciej części trylogii,i zaczęłam "Miasto kości",które wydaje mi się złudzająco podobne,ale mam nadzieję,że mi się sposoba.

"Wiedziała, że otwarcie przed nim serca nawet o cal, równa się zażyciu szczypty silnie uzależniającego narkotyku."

Moja ocena:5/6

Dokładnie za rok będę znów w Wiedniu!


Cocker

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ósmoklasiści nie płaczą

"Safe Haven"/"Bezpieczna przystań" (2013)

Recenzja: Dziewczyna z Brooklynu - Guillaume Musso