Cecelia Ahern - Lirogon
Tytuł: Lirogon/Lyrebird
Liczba stron: 448
Rok wydania: 2017
Byłam
tak zajęta rozmyślaniem o przeszłości, że zapomniałam zaplanować swoją
przyszłość.
Książki
Cecelii Ahern kojarzą mi się głównie z tematyką bardziej romansową i chętnie po
nie sięgam, gdy od czasu do czasu mam ochotę na niezbyt zobowiązkującą, ale
nadal przyjemną lekturę. Dlatego też, gdy ujrzałam nową powieść tej autorki,
mimowolnie po nią sięgnęłam przekonana, że będzie to kolejny romans. Po
przeczytaniu opisu książki oraz pierwszych stru stron przekonałam się, że
niezupełnie jest to coś, o czym myślałam, niemniej jednak wcale nie oznacza to,
że książka była zła, ponieważ całkiem mi się podobała.:)
Przede
wszystkim zaciekawić może tytuł – cóż to jest ten lirogon? Przyznam się
szczerze, że aż do przeczytania tej książki nie miałam pojęcia, że taka istota
istnieje. Lirogon jest to bowiem ptak, który potrafi idealnie odwzorować
wszelkie dźwięki otoczenia, w którym się znajduje. W powieści autorka
przedstawiła historię Laury, która posiada dokładnie taką samą zdolność jak
tytułowy lirogon. Dziewczyna przez całe swoje życie była w niemal całkowitej
izolacji, mieszkała z matką i babcią, które nie chciały, by ktokolwiek
dowiedział się o jej istnieniu. Później zaś, po śmierci obu kobiet, Laura mieszkała
sama, dalej nie ujawniając się światu. Tymczasem Bo, Rachel i Salomon odkrywają
dziewczynę podczas kręcenia filmu dokumentalnego i postanawiają podzielić się
jej niezwykłą historią z całym światem. Laura zostaje niespodziewanie
wciągnięta w sam środek hałaśliwego miasta i staje się prawdziwą gwiazdą.
Sam
pomysł na książkę naprawdę jest ciekawy i godny uwagi, ale niestety
„wykonanie”, a więc narracja, fabuła, bohaterowie nie spełniły do końca moich
oczekiwań. Akcja czasami wlekła się niemiłosiernie, aż musiałam się zmusić,
żeby nie odkładać książki na bok, a chwilę później działo się coś
interesującego. Postać Bo niesamowicie irytuje, Laura wykreowana na taką
niewinną i zagubioną owieczkę, a Salomon sam nie wie, czego chce. Od początku
było wiadomo jak skończy się wątek miłosny, zatem akcja była dość przewidywalna
pod tym względem. Oprócz trzech wymienionych postaci, bohaterowie właściwie nie
istnieją. Pojawiają się postaci bardzo epizodyczne, które mają nikły udział w
fabule. To także sprawia, że historia staje się nieco uboższa. Nie przypadły mi
także do gustu narracyjne przeskoki, od słodkiej Laury, do wiecznie
niezdecydowanego Salomona. Muszę jednak przyznać, że sam temat na książkę mnie
urzekł, podobało mi się także przesłanie, które jest bardzo aktualne we
współczesnych czasach. A zatem, jak nam przekazuje Cecelia Ahern w swojej
książce, bądźmy po prostu bardziej luddzcy, doceniajmy każdy drobiazg i nie
przejmujmy się wyświetleniami, zasięgami, tylko poświęćmy czasem troszkę czasu
drugiej osobie.:)
_________________________________________________________________________________
Zapraszam Was na mój instagram, gdzie na instastories będę pokazywać co aktualnie czytam oraz wstawiać oczywiście zdjęcia, oraz na moje konto lubimyczytac, gdzie możecie zobaczyć moją biblioteczkę.:)
Komentarze
Prześlij komentarz